*Nasz bohater siedzi i zaciąga się papierosem w rogu swojego pokoju patrząc się na to co się dzieje za oknem, siedzi on w bezruchu z założoną jedną nogą na drugiej i trzymając papieros palcem wskazującym i kciukiem.*

- Piździ... *Powiedział krótko i zwięźle sam do siebie opisując sytuacje która dzieje się na zewnątrz, odłożył on papieros po chwili i podszedł do okna patrząc na swoje ledwie widoczne odbicie w szybie.

- Jesteś tak samo wyraźny jak ja... ale ty nie kłamiesz... ty tylko jesteś...

*Powiedział on do swojego odbicia pod nosem, patrząc mu w oczy i kładąc dłoń na szybie*

-Jesteś parodią człowieka i jego wyglądu, pionkiem który można zbić w parę sekund i usunąć z egzystencji. Obrażasz mnie swoją naturą i tym co sobą reprezentujesz, jesteś ścierwem żerującym na kimś. Jak śmiesz zabierać coś co należy do mnie i jest moją własnością.

*Powiedział on i wskazał palcem wskazującym na swoją twarz* - Takie ścierwo jak ty nie zasługuje na to by żyć czyimś kosztem! *Powiedział, wziął rozbieg i wyskoczył rozbijając szybę, zabijając odbicie i wypadając przez okno...

(Cześć druga kiedyś napewno będzie)